Tegoroczne przymrozki nie ominęły także Węgier. Tak samo jak w Grecji czy na Bałkanach najbardziej ucierpiały gatunki pestkowe, ponieważ są szczególnie wrażliwe na spadki temperatur. Plony moreli i brzoskwiń będą w tym sezonie symboliczne. W ciągu ostatnich 7 lat wspomniane gatunki znacząco ucierpiały aż czterokrotnie.
Największe ochłodzenie zanotowano na Węgrzech w tym samym okresie, co w Polsce. Jak twierdzi dr Ferenc Apáti, prezes Fruitveb, rekordowo niska temperatura na początku tygodnia mogła doprowadzić do prawdziwej katastrofy, choć związek nie dysponuje jeszcze dokładnymi danymi. Sadownicy wypełniają ankiety, a eksperci międzybranżowego związku zawodowego monitorują sytuację w sadach. Wyniki tych prac poznamy prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.
Jedno jest pewne, w nocy z 7 na 8 kwietnia doszło do poważnych strat. W wielu miejscach zakwitły czereśnie i śliwy, tuż po nich zakwitły wiśnie i jabłka. Morele i brzoskwinie albo już przekwitły, albo były w pełni kwitnienia. W takich fazach fenologicznych temperatury poniżej minus -4/-5 °C powodują poważne szkody. Niestety, w kilku rejonach kraju temperatura o świcie spadła poniżej minus -5°C, choćby do -8°C, co spowodowało bardzo poważne uszkodzenia kwiatów i zawiązków. Przymrozki dotknęły 90% węgierskich sadów.
Węgierscy eksperci zaznaczają, iż mieli do czynienia z przymrozkiem adwekcyjno-radiacyjnym. Sprawiło to, iż zawiodły wszystkie metody ochrony sadów z wyjątkiem zraszania nadkoronowego. Dodając do tego informacje napływające z Serbii i Grecji, możemy przypuszczać, iż import czereśni będzie w tym sezonie znacznie mniejszy.
źródło: www.fruitveb.hu