Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Nie wierz panno chłopcu” [POSŁUCHAJ].
Przestrogi dla młodych panienek artykułowane są z uporem przez starsze pokolenia. Nauki niczym w niedzielnej szkółce, przekazywane są do ostatecznego wykucia na pamięć i przestrzegania przez całe życie. Nudne, nie do zaakceptowania to sformułowanie tak jednoznaczne, iż nie warto tych ostrzeżeń na serio przyjmować. Przecież i tak po swojemu każdy sobie sam ostatecznie to życie układa. Któżby się tam przejmował naukami, które – zdaniem młodej generacji – zwyczajnie skrzeczą. Nie przystają absolutnie do realiów. A przez swoją natrętną dydaktykę już w chwili sformułowania stają się archaiczne i absolutnie nie do zaakceptowania. Nic nie znaczące. To truizm, iż jakby tak małolat wiedział, iż się za chwilę potknie i przewróci, toby wcześniej rozsiadł się wygodnie niczym basza na tureckim siedzisku. Zanim się nie poparzy wszystkich pouczających, podyktowanych przez ludową mądrość i wieloletnie doświadczenie życiowe ostrzeżeń, ostatecznie i kategorycznie na serio nie akceptuje. Bo niby jak to, na co, po co, a w ogóle – dlaczego? Ci, którzy dzisiaj są mądrzy i swoje o życiu widzą, kiedyś tam, nie wiadomo dokładnie w jakich czasach i przy jakich okazjach, wszak identycznie postępowali. A na dodatek te same błędy seryjnie popełniali! Do tej samej czarnej dziury wpadali, łamali sobie nogi na tych samych wertepach. Pewnie, iż na inne, odległe w latach czasy rozumu nabrali. A teraz grzejąc kości pod piecem, kompletnie inaczej na boży świat spoglądają. Bardziej może racjonalnie, kunktatorstwo się wdarło, może wstrzemięźliwa rezerwa? Ale przecież kiedyś tam, kiedyś tam dawno – może ze sto albo i więcej lat temu – mierzyli się na ogół z bliźniaczymi problemami. No i co się takiego wydarzyło? Nie wyszli z czasem na porządnych ludzi? Nie są dzisiaj zadowoleni z losu, jaki stał się ich udziałem? Co to znowu za przestroga i mecyje, żeby dziewczyny nie wierzyły chłopakom? A komu niby mają te panienki zaufać? Rodzicom, co to swojego skraju stołu wiecznie pilnują i nic o prawdziwym życiu tak na serio nie wiedzą? Dziadkom, którzy już dawno zapomnieli na amen o urodzie życia? O smakach, jakie niosła niegdyś beztroska młodość i słodkie dolce far niente? Dwie połówki jednego rozerwanego jabłka, czy się to komuś podoba czy nie, pasują do siebie idealnie. Raz jest słońce, w innej chwili natomiast siąpi w najlepsze deszcz. Albo po ciemnej nocy przychodzi – zawsze – zwyczajny, ale przecież rozświetlony elegancko dzień. Teza, iż każdy chłopak to ladaco i czort rodem z piekła krytyki zatem zwyczajnie i po ludzku – nie wytrzymuje. Przez co, tak ostatecznie i na serio nie powinna być absolutnie poważnie traktowana. A nadobna panienka przestrogi, żeby chłopakom nie wierzyć, nie ufać, bo to odnoga z piekła rodem i trucizna poważnie i na serio – nie przyjmie. I coś mi się wydaje, iż ma w tym swoim uporze świętą rację!
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Nie wierz panno chłopcu”
Nie wierz panno chłopcu, żodnemu mężczyźnie
Bo to jest cukierek moczany w truciźnie…
Bo to jest cukierek moczany w truciźnie…
W truciźnie moczany i miodem oblany
Nie wierz panno chłopcu, bo on oszukany!
Nie wierz panno chłopcu, bo on oszukany!
Nie wierz panno chłopcu dobrze wiesz dlaczego
Bo jak cie uwiedzie, każdy bedzie wiedzioł…
Bo jak cie uwiedzie, każdy bedzie wiedzioł…
Dobrze jechać wozem, jak wóz malowany
Dobrze być mężatką, jak mąż jest kochany
Dobrze być mężatką, jak mąż jest kochany
Przez wieś przejechała, tam chłopoki stały
Niemyte, kudłate, a one się śmiały….