Marki Absolut, Ballantine’s i Havana Club zorganizowały w zeszłym miesiącu spotkanie z Marianem Beke – jednym z czołowych barmanów sceny europejskiej, który pokazywał koktajle czasów prohibicji i opowiadał o kulturze Speakeasy. Poszedłem tam z Przemkiem i kiedy oglądałem jak Marian przygotowuje niezwykle zdobione koktajle, pomyślałem, iż speakeasy to coś co moi czytelnicy również powinni poznać. Dlatego mam dla Was kilka słów o tym retrotrendzie, który czerpiąc z przeszłości wprowadza do największych metropolii na całym świecie nową jakość. Cofniemy się dzisiaj w czasie o około 100 lat, aby porozmawiać o Speakeasy – kulturze ukrytych barów, do których docierają tylko wtajemniczeni.
Marian Beke słynie z koktajli o niesamowitych zdobieniach. Obejrzenie go w akcji było interesujące choćby dla gościa, który zajmuje się whisky. Fot. P. Bociąga
Prohibicja w USA
W roku 1920, po latach agitacji, organizacja o nazwie Women’s Christian Temperance Union w końcu doprowadziła do zmiany nastrojów społecznych na silnie antyalkoholowe i wprowadzona została 18. poprawka do konstytucji, która zaskutkowała prohibicją, czyli całkowitym zakazem sprzedaży alkoholu. USA to nie jedyny kraj, który wprowadził prohibicję, ale jego doświadczenia z tym zakazem i jego skutkami najlepiej obrazują dlaczego prohibicja jest nieskuteczna. Zakaz sprzedaży alkoholu przełożył się na natychmiastowy wzrost nielegalnego importu alkoholu do USA, a także zwiększenie się liczby tzw. Moonshiners i Bootleggers. Ci pierwsi pędzili bimber przy świetle księżyca, podczas gdy Ci drudzy rozprowadzali go między ludźmi w obszernych cholewach butów. Nie trzeba chyba dodawać, iż jakość bimbru z tamtych czasów była najniższego lotu. Produkowało się go masowo i szybko, co oznaczało, iż jeżeli do zacieru wpadł szczur albo inny zwierz…nie było czasu w to by go wyłowić. Kolejnym efektem prohibicji był rozwój przestępczości zorganizowanej. W latach dwudziestych XX w. mafia osiągnęła potężne rozmiary. To właśnie wtedy działał najsławniejszy gangster wszechczasów – Al Capone.
Speakeasy – historia
Nie wszystkie następstwa prohibicji były jednak negatywne. Prohibicja doprowadziła do silnego rozwoju barmaństwa. Powstało wtedy wiele koktajli, które są z nami do dzisiaj. Koktajle robiło się po to, aby ukryć fakt, iż spożywany jest alkohol lub aby ukryć jego okropny smak. To właśnie w tym czasie powstały bary Speakeasy, które mieściły się w nieoznakowanych lokalach, a często żeby wejść, trzeba było znać hasło. Nie sądzę żeby wtedy wiedziano, iż historia oceni je jako swoisty przejaw kontrkultury, który w pewien sposób był motorem rozwijającym sztukę barmańską. Uważa się, iż nazwa Speakeasy została wymyślona przez Kate Hester, która prowadziła swój lokal w okolicach Pittsburgha. Kiedy pod koniec XIX w. wzrosły ceny koncesji w barach, Kate stwierdziła, iż nie będzie uiszczać wysokich opłat i zmieniła swój bar w miejsce dużo bardziej dyskretne, dostępne tylko dla stałych bywalców. Kiedy klienci Kate stawali się zbyt kłótliwi, właścicielka uciszała ich mówiąc „Speak easy, boys! Speak easy!”. I tak powstała legenda.
Speakeasy dzisiaj
Ostatnimi czasy koncept Speakeasy znowu staje się popularny. Coraz więcej dużych miast ma bar tego typu. Najsławniejsze Speakeasy w Europie to Milk & Honey w Londynie, Door 74 w Amsterdamie i Curio Parlor w Paryżu.
Wchodzi się tam podając hasło, dzwoniąc pod wskazany numer telefonu, który znają tylko niektórzy lub przez nieoznakowaną bramę. Wystroju nigdy nie cechuje przepych, ani nachalność. Dzisiaj bary te zorientowane są na najwyższej jakości, misternie przygotowane koktajle, a możliwość pracy, w którymś z nich to zaszczyt dla wszystkich barmana. Popularność Speakeasy wynika z faktu, iż natura ludzka umiłowała nostalgię. Chcemy wracać do dawnych czasów, kiedy wszystko było „prawdziwsze”. Dzisiaj Speakeasy nie są już nielegalne, ale poczucie ekskluzywności i ograniczonego dostępu, sprawia, iż przyprawiają o dreszczyk emocji.